poniedziałek, 11 lipca 2016

Neil to dzielny chłopak - wyznania ex trainee // Neil the brave - ex trainee's story





Post jest polskim (wolnym, niedosłownym, nie najlepszym etc) tłumaczeniem wywiadu z byłym trainee SM'u. To jeden z najciekawszych artykułów o kpopie, jaki czytałam. Dla dociekliwych - więcej informacji o Neilu tutaj. Spokojnie, spokojnie, to sprawdzone źródło. Jasne, Neil nie ujawnił całej prawdy - kontrakt z wytwórnią obejmuje na przykład zakaz podawania do informacji publicznej wysokości kieszonkowych trainee. Mniejsza, czytamy!
PS Dla klimatu, śmiechowe foty exo sprzed debiutu. Huhu. 
//
This post is nothing more but a polish translation of an interview with ex SM trainee. It's one of the most interesting kpop article i've ever read. For the curious ones - find out more about Neil here. Don't you worry, it is a real deal. Surely, Neil couldn't say everything - contract with the label makes you shut up about, for instance, 'pocket money' trainees get. Yet, still a must-read.
PS Aesthetic, pics of pre-debut exo as illustrations. Huhu. 


Dlaczego postanowiłeś zostać gwiazdą kpopu?
Od zawsze był we mnie rodzaj ambicji, żeby coś takiego robić. Być na scenie i występować dla ludzi. W zasadzie wyglądam dość "biało", nie ma we mnie wiele z Koreańczyka [uwaga: Neil ma koreańskie pochodzenie, jego rodzice są pół-Amerykanami, pół-Koreańczykami], ale zachodnia muzyka popularna to lekka lipa. Mam wrażenie, że ludzie nie wkładają wysiłku w to, jak sławni się stają, coś w tym rodzaju. W piosenkach mówią o dziwnych rzeczach, a teledyski bywają nieprzyzwoite. (śmiech) Wydaje mi się, że w Korei ludzie ciężko pracują i naprawdę zasługują na popularność, którą zyskują. Poza tym, czułem, że systematyczne treningi to coś dla mnie, byłem pewien, że mi się spodoba, ale kiedy przyszło co do czego, szybko zmieniłem zdanie! Wiedziałem, że może być ciężko, nie oczekiwałem, że aż tak. 

Był taki moment, kiedy "Myślę, że to coś dla mnie" przerodziło się w "Na pewno mogę to zrobić, mam realny plan aby to osiągnąć"? Jak to się stało, że z jednego punktu przeszedłeś do drugiego?
Sam pomysł pojawił się w 2012, wtedy okryłem kpop dzięki znajomym. Zacząłem słuchać koreańskiej muzyki i ogarniać 'proces' zostawania idolem, jak to dzieje, że stają się tym, kim są. Pomyślałem, że w zasadzie sam mógłbym spróbować czegoś podobnego. "Mieszkam w Stanach, a to jest kpop, to jest Korea, jak mam to zrobić?" - zastanawiałem się. Poszperałem w google i odkryłem, że przesłuchania organizowane są na całym świecie, także w Nowym Jorku. Po prostu to zrobię, pomyślałem, nie miałem wtedy nic do stracenia. Odrzucą mnie - okej, będę dalej chodził do szkoły, zaakceptują - to będzie niezła przygoda, dzięki której zdobędę doświadczenie i wiedzę, i będę pracował, żeby spełnić marzenia. Więc tym dniem "przejścia" był dzień przesłuchania. Rywalizacja była ostra, wszyscy byli naprawdę zdolni, myślałem, że jestem bez szans - było dość ciężko. To dziwne uczucie, widzieć jak wielu ludziom marzy się zostanie idolem, nie oczekiwałem, że w Stanach jest tylu celujących w rynek azjatycki (pomimo rozwiniętej branży muzycznej tutaj).

W internecie krąży wiele plotek i artykułów o przesłuchaniach do SM, ale rzadko zdarzają się takie autorstwa osoby, która przez nie przeszła i została trainee. Jak to dokładnie wyglądało?
Podczas pierwszej rundy, zostajesz wywołany i stajesz przed trzema oceniającymi (było ich trzech przynajmniej w 2013 roku). Musisz coś zatańczyć, około 1-2 minuty, niekoniecznie do całej piosenki, chcą po prostu zobaczyć czy umiesz się ruszać, czy nie. Potem trzeba zaśpiewać, tego też spróbowałem, po kilku minutach sędziowie powiedzieli po prostu "Zostańmy przy tańcu, nie jesteś dobry [w śpiewaniu]" (śmiech) Prawda - żaden ze mnie wokalista! Nie zostaniesz poinformowany od razu czy jesteś przyjęty, czy nie. "Jeśli przejdziesz, damy ci znać za kilka tygodni", mówią.
Po miesiącu dowiedziałem się, że się dostałem i zostałem wezwany po raz kolejny, na drugie przesłuchanie z potencjalnymi trainees, którzy okazali się być materiałem na przyszłych idoli i też przeszli. Dostałem się w sumie dlatego, że inny chłopak, całkiem niezły wokalista, wycofał się w ostatniej chwili. Nie pojawił się nawet na przesłuchaniu, problemy z rodzicami, coś w tym rodzaju, no i nie zostało nas wielu -  były tylko dwie osoby, no i przeszliśmy. To był szczęśliwy wypadek, myślę, że gdyby on się wtedy pojawił, ja bym się nie dostał. Byłem pewien, ze wybiorą kogoś o wiele zdolniejszego ode mnie, najwidoczniej przesłuchania w NYC nie poszły najlepiej. No, ale nie mogli wracać z pustymi rękami. Z każdego miasta zawsze musi przejść przynajmniej jedna osoba, w tamtym okresie szukali nowych twarzy.

A więc cel jest wyraźny, minimum jedna osoba? 
Dokładnie. Wtedy już jedziesz do Korei, zaznajamiają twoich rodziców z całą sytuacją, pokazują co będzie potem. W moim przypadku kontrakt został wysłany do Stanów, przetłumaczony na angielski. Moi znajomy go przeczytali i było pełno błędów, to był przecież oficjalny dokument! Trochę dziwne. No, ale rodzice przyjrzeli się temu, na początku podchodzili do sprawy niechętnie, głównie dlatego, że zasady są dość surowe, ale wytłumaczyłem im, że to jest to o czym marzę od dawna i naprawdę chcę spróbować. Podpisali, poleciałem do Korei, i tak stałem się trainee.

Czy ktoś zasugerował ci kontakt z prawnikiem, żeby upewnić się do do szczegółów kontraktu?
Sam nic nie zaproponowałem, to zależało od rodziców. SM nalegało, żeby to oni przyjechali do Korei, ale rodzice nie mówią już płynnie po koreańsku, więc i tak musieliby wszystko przetłumaczyć. Mój tata pracuje, a mamie nie za bardzo podobał się pomysł pojechania do innego kraju tylko po to, żeby złożyć podpis...

Czy twoi rodzice mieli możliwość negocjacji treści kontraktu? Zachodnie standardy wyglądają tak - jeśli masz coś podpisać, obecność prawnika jest obowiązkowa. Bez niego nie dadzą ci dokumentu, powiedzą "przyjdź jeszcze raz, tym razem z prawnikiem". 
(Uwaga autora: chodzi tu o typowy amerykański marketingowy zabieg, mający zabezpieczyć wytwórnię przed ewentualnym 'buntem' ze strony podpisujących kontrakt, a nie o pomoc nieświadomym artystom)
Nie, nie w tym przypadku. Nawet jeśli ogarniesz sobie prawnika, i będziesz chciał negocjować warunki kontraktu, prawdopodobnie odmówią, bo...
...bo jest masa innych kandydatów na twoje miejsce? 
Dokładnie. SM chce, żebyś podpisał ich kontrakt, żadnego dopasowywania. 

No dobra, nie będziemy rozmawiać o szczegółach kontraktu - wiem, że nie możemy, choć sam fakt utajniania takich informacji jest raczej nietypowy (jak na przemysł muzyczny). Jak myślisz, czemu SM chowa to w tajemnicy?
Myślę... pewnie przez całe to zamieszanie o "niewolnicze kontrakty", coś w tym stylu, kiedy czytasz całość kontraktu to faktycznie może tak wyglądać, chociaż w praktyce jest inaczej, nasze kontrakty nie są aż tak restrykcyjne. Poza tym, treść kontraktów mocno różni się od tych w zachodniej muzyce pop, my jesteśmy o wiele bardziej kontrolowani. Wytwórnia ma prawo decydować o tym, co jemy, ile godzin śpimy... łącząc jedno z drugim, wychodzi coś na kształt "niewolnictwa", co byłoby świetną pożywką dla prasy, więc pewnie dlatego to pozostaje sekretem.



To interesujące, że SM nadal trzyma to w tajemnicy, chociaż mleko już się rozlało - większość z nas i tak potrafi się domyślić, co zawierają te kontrakty. 
W zasadzie to sam chciałbym, żeby inni trainees, którzy nie odnowili swoich kontraktów, zaangażowali się i podzielili się swoimi doświadczeniami. Dzięki temu SM też stałoby się bardziej dostępne, przecież i tak ludzie wiedzą o co chodzi z kontraktami. Wielu trainees co rok odchodzi, nie odnawia kontraktu, nie mówi o tym. Zapominają o tej części swojego życia, idą do szkoły, szukają pracy, zakładają rodziny i w zasadzie milkną na amen, 80% trainees to ludzie urodzeni w Korei, mieszkają w Korei, nadal posiadają [względem SM] pewien rodzaj szacunku. Nawet jeśli tej konkretnej rzeczy nie ma w kontrakcie - nie ma w nim podpunktu o zakładaniu AMA na Reddicie [strona, na której Neil odpowiadał na pytania] -  Koreańczycy nadal będą milczeć, to kwestia respektu i poszanowania prywatności.


Respeku wobec ludzi, którzy uczyli ich i pomagali przez te wszystkie lata? 
Ja też ich szanuję, ale nie uważam, żeby przez to ujawnianie mniej ważnych informacji było problemem. Jako trainees uczymy się dyskrecji, nie mogliśmy gadać o wielu rzeczach w szkole, ze znajomymi.



Co doradziłbyś osobie, która właśnie została trainee? Nie tylko w SM, w jakiejkolwiek wytwórni. 
Pewnie powiedziałbym mu/jej, że nie jest ważne jak ciężko pracujesz, zawsze pamiętaj, że nie nikt nie zagwarantuje ci, że kiedyś staniesz na scenie. Nie żyj tylko tym, na pewno jest coś, co cenisz poza byciem trainee. To często popełniany przez innych błąd - sądzić, że bycie trainee to absolutnie wszystko, cała twoja egzystencja. Myślą "Nie mam rodziny, nie mam przyjaciół, [wytwórnia] to jest wszystko, co teraz mam". Dlatego jest tam sporo nielegalnego picia, a niektóre dziewczyny mają samobójcze myśli  - w ich głowach siedzi przekonanie, że koniec kontaktu z wytwórnią równa się końcowi ich życia, a to bzdura.



Jak to możliwe, że będąc mocno kontrolowani, jesteście w stanie pić alhokol? 
Jest wiele opcji, jak przemycić to i owo. Nie ma nikogo, kto by pilnował nas w nocy, kiedy wszyscy powinniśmy spać. Poza tym, oczywiście - kiedy wracamy ze szkoły albo mamy wolne w niedziele, możemy po prostu wyjść, kupić coś i się odprężyć. Nie pijesz wewnątrz budynku, tylko poza.

Zostajesz uczony zachowania i prezencji na scenie, czy raczej powtarzacie kroki taneczne i trenujecie synchronizację? 
Mamy egzaminy, podczas których to jak zachowujesz się przed kamerą daje obraz tego, jaki będziesz na scenie. Podczas gdy ty jesteś nagrywany, oglądają się trzej jurorzy i inny trainees. Oni robią za publiczność, siedzą niżej, a dzięki kilkunastu kamerom skierowanymi w ciebie pod różnymi kątami czujesz zupełnie jak na scenie. Jeśli jesteś pewny siebie to oznacza, że jesteś gotowy, jeśli nie jesteś i masz kłopoty nawet przed znajomymi, jeszcze nie twój czas.

I tak co tydzień? 
Zazwyczaj co dwa.

Jak trainee, miałeś okazję coś nagrać? Byłeś w studiu nagraniowym? 
Oczywiście. Czasami sprawdza się, jak brzmisz podczas nagrywania. Idziesz do studia z jednym albo dwoma producentami, a oni dają ci coś do zaśpiewania. W zasadzie uczą się jak używać głosu podczas nagrań, w studiu wymagana jest o wiele większa kontrola wydawanego dźwięku. Nie za bardzo potrafiłem śpiewać, dlatego nie miałem tych treningów za często, ale ci naprawdę dobrzy chodzili na takie zajęcia praktycznie codziennie, odwiedzali studio i coś tam nagrywali, ucząc się jak kontrolować wysokość głosu etc.

To oznacza, że jeśli jesteś dobrym tancerzem, podczas zajęć nastawiają cię na taniec, a jeśli śpiewasz, na wokal? Wolą wyspecjalizować cię w danej dziedzinie, aniżeli wytrenować wszechstronnie - tak to działa? 
Dokładnie. Wielu ludzi nie potrafi tego zrozumieć, myśląc: "Skoro jestem dobry w tańcu, na pewno skupią się na moim wokalu, jest kiepski", ale jest zupełnie na odwrót. Jeśli istnieje coś, w czym jesteś niezły, wytrenują cię tak, żebyś był w tym najlepszy.


To ma sens, jeśli założyć, że macie przecież tworzyć zespół, w którym każdy w was będzie za coś odpowiadał. Jeśli każdy jest wytrenowany podobnie, ilość członków w grupie nie robi różnicy. 
Dokładnie.

Czy jest coś, na co nie miałeś okazji odpowiedzieć na Reddicie?
Chyba każdy temat został poruszony, było jakieś 400-500 pytań.

Woah, sporo! Odwaliłeś kawał niezłej roboty, odpowiadając na nie wszystkie!
Trochę nie dosypiałem, ale do tego już jestem przyzwyczajony, więc... (śmiech) Pytania dotyczyły wszystkich aspektów życia trainee, chociaż zdarzały się i bzdury typu "Jak pachnie Kai z EXO?" Nie mam pojęcia, nigdy w życiu go nie spotkałem... (śmiech)

Najbardziej rzuca się w oczy fakt o samookaleczaniu się trainees. Domyślam się, że ciężko to ukryć i SM wie o całym problemie? Kontrolują to w jakiś sposób, starają się im pomóc, czy sprawa pozostaje zamieciona pod dywan? 
Są terapeuci na żądanie, samookaleczają sie głównie dziewczyny i one zazwyczaj próbują to ukryć, takie zachowanie byłoby oznaką słabości. Nie chcą żeby ktokolwiek to zauważył, robią to dla siebie. W zasadzie nie wiem jak to wytłumaczyć, ale nie ma tutaj żadnej dramy, trenerzy i menagerowie nie zwracają na coś takiego uwagi. Chyba, że sprawa zajdzie za daleko, ktoś mocno się wykrwawi albo coś takiego, wtedy robi się zamieszanie, ale dopóki złe nawyki nie zakłócają harmonogramu treningów i zajęć, dopóty wszystko będzie odbywało się jak dawniej. Tak naprawdę nikt się tym nie przejmuje i to jest w tym wszystkim najsmutniejsze.

Jaka jest najpowszechniejsza metoda?
Pewnie cięcie się. Z tego co wiem, a raczej z tego co słyszałem, niż widziałem na własne oczy, są to zazwyczaj nogi, łatwiej je zakryć podczas treningów. Wiecznie się pocisz, więc nosisz podkoszulkę albo t-shirt, ramiona są odkryte, każdy mógłby to zobaczyć. No i idzie plota: "O, ta dziewczyna jest psychicznie słaba, tnie się, nie zasługuje na debiut".

Jak jest to jest z mediami?  Z tego co słyszałem, nie macie internetu, jesteście zupełnie odcięci? 
W niedziele mogliśmy wyjść na miasto, wtedy niektórzy brali ze sobą laptopy albo telefony. Możesz starać się być ze wszystkim na bieżąco, ale nikt w zasadzie tego nie robił, tak bardzo pochłania cię trening i twoje własne życie. Chyba że dzieje się coś naprawdę ważnego, jak cała ta afera z EXO, chociaż wtedy zazwyczaj dowiadujemy się "z wewnątrz", a nie z sieci. Co do internetu, znajomi zawsze przeglądali Inven, coś w stylu koreańskiego Reddit. Niektórzy z trainees grali kiedyś w gry i takie tam, norma jak na Koreę, dzięki Inven byli w pewnym sensie na bieżąco ze swoimi zainteresowaniami - jeśli czegokolwiek się dowiadywaliśmy, to stamtąd.

No, to chyba będzie na tyle. Czy jest coś, co chciałbyś dodać ze swojej strony?
Jeśli chcesz zostać trainee, nie powinieneś przejmować się rasą, SM jest otwarte na obcokrajowców, jak sam możesz się przekonać, ja jestem praktycznie 'biały'. Pewnie, istnieją pewne preferencje, ale nie ma tragedii. Nie ma rasizmu, to po prostu Korea, więc Koreańczycy dostają trochę więcej punktów na starcie. Jeśli jesteś z Wietnamu, Tajlandii, Ameryki albo Europy i chcesz się sprawdzić, zrób to.

Po tym co przeszedłeś, czy poleciłbyś komuś bycie trainee? 
Tak, jeśli są przekonani, że tego chcą i chcą spróbować, jeśli są wystarczająco młodzi, żeby być w plecy 'w życiu' przez dwa lata, są w stanie te lata poświęcić dla czegoś większego, niech to zrobią. Nie ma nic do stracenia.